29 mar 2014

37. Odliczamy! 6 dni! Happy

Moja host dopytuje się co dalej. Błaga, używa "szantażu emocjonalnego", a ja uparcie stoję na swoim. Oficjalna wersja jest taka, że jadę na pare dni do koleżanki, potem raczej wrócę do Polski. Im mniej wie tym lepiej śpi ;) 4.04 koło 19 może 19.30 już mnie tu nie będzie! :)

Wczoraj miałam gorszy dzień, ale to nie jest związane z rodziną. Tylko zrobiłam coś bardzo nietaktownego i zachowałam się jak ostatnia świnia. Trochę przez to popłakałam, bo zdałam sobie z tego sprawę jak było po wszystkim :( Niestety nie można cofnąć czasu.

Dzisiaj za to wyspałam się za wszystkie czasy. Moja host miała rozmowę na skype z jakąś dziewczyną, oczywiście w domu ponad 200 m2 musiała ją odbywać w kuchni żebym usłyszała. Niestety ja nie zostaje, a im życzę jak najlepiej! Może to ja jestem księżniczką i tu jest ten problem. Trochę się pokręciłam po mieście i kupiłam film na dzisiejszy wieczór. Jakoś plany mimo pięknego(ostatniego) weekendu się nie narodziły. Wszyscy, albo gdzieś pojechali, albo mają babysittingi. Nic jakoś sobie poradzę! ;)

Banan nie schodzi mi z ust :) Idę do sklepu po czekoladę :D



27 mar 2014

36. Sunday in Oxford

Dobra, dobra....Helgę odkładamy na potem ;) Dzisiaj coś pozytywnego ;D

Niedziele spędziłam w doborowym towarzystwie! Zwiedzałyśmy Oxford. Oczywiście ja (celebrytka) nie ubrałam się odpowiednio do miłościwie nam panującej aury co zmusiło mnie do zakupu kamizelki w PRIMARK'u. Wgl przez sobotnie zajścia czułam się jak gówno(ale o tym nie będzie). Niestety pesymizm jest zaraźliwy :/ Za co dziewczyny po raz kolejny przepraszam. Musiałam zjeść pyszny obiad i jeszcze lepsze lody żeby się uśmiechnąć i docenić magię miasta, które wygląda jak z Harrego Pottera ;)

Enjoy! (Zdjęcia nie moje, żeby nie było że prawa autorskie czy coś ;))











25 mar 2014

35. Dwa tygodnie wypowiedzenia...czas zacząć!

Oficjalnie robię wszytko tak jak robiłam...trochę mniej mi zależy i nie mam motywacji, ale skoro obiecałam to zostaje i robię swoje. Prawda?

PONIEDZIAŁEK

Od rana udawałyśmy jak by nic się nie stało. Zdecydowanie chora sytuacja tym bardziej, że turbo bolał mnie brzuch, a cleaning sam się nie zrobi! Wyszłam w trakcie sprzątania na mały spacer, wróciłam i zaczęły się drobne przytyki :"Jak sprzątasz łazienki to myjesz podłogi, bo na pewno tego dzisiaj nie zrobiłaś? Ja nie narzekam tylko pytam"(i ten jej szyderczy uśmiech). Później było dosyć stabilnie. Do czasu, aż nie ubzdurała sobie, że położyła kartę kredytową w kuchni. Po 10 minutach szukania doszła do wniosku: "PEWNIE JĄ KTOŚ ZABRAŁ"(bardzo wymownie spojrzała na mnie). Najstarszy mówi do niej idź sprawdź w biurze bo ją chyba tam widziałem. Nie wiedziała jak wyjść z tego wszystkiego z twarzą! Więc przypaliła głupa, że myślała, że ją zgubiła.

WTOREK

Pani H zaczyna chyba rozumieć, że ma problem! Kupiła sobie zacną książkę!
Od wczoraj wyręcza mnie w różnych rzeczach np: rozpakowanie zakupów, robienie łóżek, dzisiaj nawet zaprowadziła małego do szkoły. Cały czas się mnie pytała czy jestem: "OK" z tym. Robiłam to ponad dwa miesiące nie zamierzam z dnia na dzień powiedzieć jej, że nie będę niczego robić bo to głupie.
Odwaliłam pańszczyznę i szybko zwinęłam się z "domu". Zjadłam pierogi! Wróciłam przed 15, akurat by odebrać A i M. Pomogłam jej robić obiad i tak o 16 gdy weszła jej koleżanka usłyszałam: "Angela może zrobisz sobie godzinną przerwę, ja zrobię resztę, pewnie jesteś zmęczona". Nawet nie wiedziałam jak się w owej sytuacji zachować bo nigdy wcześniej nie miała miejsca. Zadzwoniłam do mojej wspaniałej O i załapałam homesick'a jak nigdy. Potem pomogłam im w trakcie kolacji. C zachowywała się jak inna osoba. Miła dla wszystkich, nawet żartowała.  Zaczęłam sprzątać kuchnię...ona mówi zostaw ZROBIMY to później. Mogłam się spodziewać, że ma na myśli mnie i że będę pracować do 20. Znowu poszłam do siebie, koleżanka z dzieciakami pojechała i okazało się, że jest grubo po 18, dzieciaki nie umyte, podłoga nie zrobiona, śmietnik nie wywieziony. Zanim się obrobiłam i sama coś zjadłam wybiła 19:53. Oczywiście w międzyczasie okazało się, że ktoś wyłączył bojler. Woda była zimna, a Pani H zasugerowała, że ktoś(czytaj ja) wyłączył. Później chłopcy przyznali się, że bawili się przyciskami.

Jestem kompletną idiotką bo nie umiem zostawić tego wszystkiego tutaj w tym domu i po prostu wyluzować. Zabieram cały ten syf ze sobą! Przepraszam dziewczyny ;)
Szykuje się spóźniona notka z niedzieli, ale czekam na zdjęcia ;)

22 mar 2014

34.

Piątek

Od rana udawała, że nic się nie stało. Pojechała na siłownię. Ja miałam swoją siłownię z mopem, odkurzaczem i szmatami. Zadzwoniłam do proworku(dziękuję za wszytko!)
Myślałam, że wyraziłam się dosyć jasno. Ona się mnie o coś zapytała, ja jej odpowiedziałam i się zaczęło. 

Ja: Nadal chcę odejść. Zadzwoń do angielskiej agencji im prędzej to zrobisz tym prędzej Ci kogoś znajdą.
C: Musisz zostać. Nie masz prawa mnie zostawiać!
Ja: Wiesz co? Obowiązuje mnie dwutygodniowe wypowiedzenie. 
C: Kto tak powiedział?
Ja: Sama tak napisałaś w liście!
C: Nie przypominam sobie! Masz zostać do wakacji te 3 miesiące Cię nie zbawią.
Ja: Odchodzę!
C: Zaczynam pracę niedługo! (28.04) Ty miałaś kogoś kto Ci pokazał jak wszytko się robi. 
Ja: Do tego czasu zdążysz znaleśc kogoś innego. Ja nie zmienię zdania.
C: Idź to przemyśl!
W tym momencie wyszła. Ja szybko wyprysnęłam z tego domu!
Wieczorem z nerwów dostałam takich skurczy żołądka, że wgl nie pytajcie. Zjadłam 2 panadole extra i nadal nie mogłam się ruszać. Leżałam zawinięta w koc, jak wstałam prawie się przewróciłam. Tak moje ciało zareagowało na ten cały stres. Siekło mnie nie na żarty! Mój host przyjechał z Londynu i robili naradę wojenną w kuchni. Słyszałam szepty i jak on coś głośniej powiedział to ona wydawała z siebie SHHHHH...

Sobota
Rano umierałam z powodu bólu brzucha. Mimo to wzięłam sprawy w swoje ręce i napisałam do N. Babeczki z agencji w Farnham. Między innymi że po naszej rozmowie nic się nie zmieniło i chcę opuścić tę rodzinę. Może teraz na mnie nie krzyczy. Pojechałam do Walking z koleżanką. W między czasie N mi odpisała: 

Dear Angelika
I am sorry that you are unhappy and have decided to leave the H family. 
In the invitation letter form the family it does state that either party
should give two weeks' notice if they want to leave. I am sure everyone
involved will be grateful if you can stay for those two weeks and give the
family time to sort out some childcare.

Is it true that you do not want to be an Au pair any longer?

Kind Regards,

N.

Wróciłam o 17. Znowu słyszałam szepty. Potem ktoś zapłukał do moich drzwi.... i odprawiła swój monolog.  Że jej życie niszczę. Nie będzie mogła wrócić na studia(28.04) i będzie miała rok w plecy [tu się zaśmiałam i powiedziałam, że mi się nie wydaje]. Co ty wiesz o moim życiu! NIC CI ZŁEGO NIE ZROBIŁAM! [ja na to krzyczałaś] Nie przypominam sobie tego. [No to jej przypomniałam] Przecież przeprosiłam! Wcale ze mną nie rozwiałaś i teraz masz pretensje. Słyszałam, że znalazłaś rodzinę w Essex.[niby gdzie to usłyszałaś?] Od J. i O. [ja na to to masz stare informacje bo nie wybieram się tam....(ściema poleciała bo nie chcę żeby wiedziała gdzie jadę)]. Widziałam po twojej twarzy że chcesz odejść. Jesteś niemiła jak mijasz mnie np. na korytarzu i nawet na mnie nie patrzysz. Niszczysz życie moim dzieciom. Złamiesz serce Ch! Powinnaś zostać do Lipca ale ty wolisz uciekać. Jesteś kłamczuchą!   

To tak z grubsza! Wieśniara poszła do sąsiadki, której nienawidzi żeby mnie szukać. NICE!  
NO NIE WIERZĘ! 
Plan jest taki, że zostaję do 3.04 i żegnam się z nimi raz na zawsze! Kurde tylko nie wiem co na to moja przyszła host mum. 

20 mar 2014

33. "You're selfish!"

Od rana próbowałam jej powiedzieć. Uwierzcie mi że to nie jest łatwe! Umyłam dzisiaj dwie dolne łazienki(ale do tego jeszcze wrócimy). Musiałam się szybko zmyć bo przyszli ludzie oglądać dom.
Potem wróciłam, rozwiesiłam pranie i czekałam aż wróci. Niestety nie wróciła, a umówiłam się z dziewczynami na miasto....po powrocie wzięłam parę głębszych oddechów i poszłam to z siebie wyrzucić. Ona akurat pakowała najstarszego na obóz. Gdy tylko usłyszała, że chcę odejść i to do tego w ten weekend, zrobiłam minę psychopatycznego mordercy. Powiedziała "idźmy do kuchni napić się herbaty"...wtedy zaczęła się jazda bez trzymanki:
Ja: Pamiętasz naszą poniedziałkową rozmowę? Teraz jestem na 100% pewna, że chcę odejść.
C: Nie możesz odejść mam tak dużo pracy(fitness i siłownia taaaa tym się aktualnie zajmuje jak nie jest na uczelni).
Ja: Chcę odejść i to w ten weekend. (Tu poleci ściema) Moi znajomi wracają do Polski samochodem w poniedziałek i zabieram się z nimi.
C: Nie możesz...nie mam nikogo na twoje miejsce. Co Ci się nie podoba? Ja bym Cię nie wyrzuciła z dnia na dzień!
Ja: Oczekiwałam czegoś innego po tym programie. Sprzątam zdecydowanie za dużo. Moje koleżanki mają mniej łazienek i nie muszą tyle pracować. Do dzisiaj nie dostałam listy obowiązków. Trudno jest zastąpić D, która była z wami ponad 2 lata. Po za tym twoje dzieci mnie nie szanują. Cały czas jesteś na mnie zła i masz zmienne humory.
C: Wiem to akurat moja wina, za długo trzymaliśmy D. Wcale nie sprzątasz dużo. Nie porównuj się z O czy innymi koleżankami. Dzisiaj widziałam ile zajmuje Ci umycie jednej toalety. To nie było nawet 5 minut. Au pair, które znam np. moich koleżanek robią znacznie więcej (swoją drogą nie wiedziałam, że ma koleżanki). Chyba sobie żartujesz, sprzątasz 2 razy w tygodniu i wielka krzywda Ci się dzieje! [potem bredziła coś o prasowaniu jak by to było najważniejsze]. Jak rozmawiałyśmy przez skype powiedziałaś, że możesz sprzątać i Ci to nie przeszkadza(nie przypominam sobie, ale spoko). To ty się nie uśmiechasz i cały czas pokazujesz jaka jesteś zbuntowana i obrażona na cały świat. Przez Ciebie nie czuję się pewnie we własnym domu. Robisz te swoje niezadowolone miny!
Ja:  Dlatego właśnie zasługujesz na kogoś lepszego niż ja! Musze odejść nie czuje się tu dobrze. Trzeba było słuchać serca kiedy się na was decydowałam. Bo tak na prawdę nie chciałam tu przyjeżdżać, ale wszyscy mnie namawiali. Wiedziałam, że nie będzie łatwo z 3 chłopców.
C: To po co się decydowałaś. Jesteś samolubna, rozpieszczona i niewychowana. Masz dwie opcje zostajesz z nami do czasu aż znajdziemy nową au pair lub do lipca i osobiście zamówię Ci bilet do Polski. Teraz i tak nikogo nie znajdę bo będzie Wielkanoc.
Ja:  [W duchu poleciały wszystkie przekleństwa jakie znam!] Idę na spacer to przemyśleć.
C: Idź! Jutro chcę znać odpowiedz bo opcja wyjazdu w ten weekend nie wchodzi w grę! (po minucie zastanowienia) Pójdziesz na kurs językowy, poznasz nowych ludzi, od razu będzie Ci lepiej.

Jak widać TO JA MAM PROBLEM! 

No nie mam słów! Nie wiem co mam robić! :(
Wiem, że będzie chciała mnie udupić jeżeli nie dotrzymam czasu wypowiedzenia(dała mi to jasno do zrozumienia). Zastanawiam się czy nie zostać jeszcze te 2 cholerne tygodnie i niech się ode mnie odpieprzy raz na zawsze.  W sumie to na dobrą sprawę 10 dni roboczych(4 cleaninig'i), a w weekendy raczej więcej mnie niema niż jestem. Muszę pogadać z moją przyszłą host mum. Już jej napisałam wiadomość.

Po rozmowie wyszłam, mimo tego że strasznie dzisiaj wiało. Byłam pewna, że spakuję się w ten weekend i wyjadę, ale teraz mam wątpliwości. Nie chcę zwodzić tamtej rodziny, ale czuje że ona ma coś w zanadrzu. Potem oskarży mnie o kradzież, albo inne gówno!
Tylko nie wiem czy do tego 3.04 nie pójdę do czubków!

19 mar 2014

32. ...!

Jak żyć z wariatami i nie stać się takim jak oni?

PONIEDZIAŁEK
Nie umalowana po sporej dawce leków przeciwbólowych wstałam by odwalać pańszczyznę. 6:30 zadzwonił mój budzik. Wtedy byłam pewna, że jestem nieszczęśliwa! Włączyłam drzemkę i przespałam kolejne 10 minut. Ogarnęłam się i poszłam do kuchni, by rozpocząć dzień. Po śniadaniu C dorwała mnie gdy robiłam łóżka i pyta się co mi jest. Ja powiedziałam, że jestem nieszczęśliwa. Opisałam jej mój piątkowy babysitting. Powiedziałam, że powinna zadzwonić do babki z agencji by poszukała jej kogoś innego.
Czy nie jasno się wyraziłam?
Ona zbagatelizowała sprawę i powiedziała, że to tylko dzieci.
Chciałam jej wykrzyczeć wszytko w twarz, ale w moim domu nie robiło się awantur przy dzieciach, ba nawet nie mówiło się o kimś źle.
Wstrzymałam się...zrobiłam cleaning(9-12:45) i zwiałam do koleżanki bo potencjalni klienci na dom mieli się zjawić! Taaaa O. zrobiła mi mielone prawie jak w domu :)
Później już nie miałam nawet ochoty z nią gadać. Od poniedziałku jest dla mnie miła więc ciężko mi to jej powiedzieć. Znacznie łatwiej było by gdyby była taką suczą jak zwykle.

WTOREK
Chciałam! Na prawdę chciałam jej powiedzieć. Dzieciaki były dla mnie nie miłe całą kolację, jak tylko przyszła z zebrania do domu sytuacja się zmieniła. Już nie rzucali jedzeniem! Już nie bekali i nie pierdzieli przy stole. Już nie wydzierali się jak by ktoś ich ze skóry obdzierał. Wieczorem męczyła mnie astma do tego stopnia, że chciałam wyjść z siebie i stanąć obok. Z resztą bałam się, że przy jej temperamencie wywali mnie z domu wieczorem i nie będę miała się gdzie podziać.

ŚRODA

Nawet nie było okazji by porozmawiać. Rano zwiała szybko do Londynu. No i nie chciałam rozmawiać z nią przy malarzach. Jak przyjechała było już bardzo późno. Podała kolację, którą w 90% ja przygotowałam(nie istotne). Zawiozła dzieciaki na pianino, przywiozła do domu i leciała na zebranie do szkoły. Wróciła przed 20. Tym razem widziałam, że to ona jest styrana.

Plan jest taki! Powiem jej jutro rano jak tylko mały pójdzie do szkoły, a w sobotę jak bóg da będę w drodze do Baslidon.
Chciałam jej wygarnąć wszystko, ale to nie jest dobra opcja bo nie jestem taka sama jak ona.
Powiem jej coś w ten deseń: "Długo myślałam nad naszą poniedziałkową rozmową. Chcę odejść! Ciężko jest zastąpić kogoś kto był tutaj przez prawie 3 lata. Jestem bardzo nieszczęśliwa i chcę się wyprowadzić w ten weekend. Oczekiwałam czegoś innego po tym programie. Jetem bardzo zmęczona. Nie robię rzeczy taki jak ty tego chcesz, ty się wkurzasz, ja się stresuję. Lepiej dla Ciebie i dzieci będzie jeżeli znajdziecie inną dziewczynę."
Tyle nic więcej nie usłyszy, nie będę się wydzierać, nie będę sączyć jadem. Mam prawie 24 lata i pora być dorosłym!

Bardzo chcę mieć to już za sobą! Uwierzcie mi że to chyba najtrudniejsza rzecz w moim życiu. Nigdy nie miałam problemu z mówieniem ludziom prawdy w oczy, ale ten przypadek jest szczególny. Boje się jej reakcji, jest nieprzewidywalna, więc jest to turbo trudne.

15 mar 2014

31. NOWINY!!!

Panie i Panowie! ;]


Znalazłam nową rodzinę, a tak w sumie to rodzina znalazła mnie! Do następnego weekednu będę u miłych i NORMALNYCH ludzi! Tak się cieszę!

Zastanawiam się jak rozwiązać sytuację z obecną rodziną (potrzebuję waszej pomocy). Opcje są takie:

  1. Pakuję walizkę i wyjeżdżam w poniedziałek bez słowa
  2. Mówię im, że odchodzę i czekam do następnego weekendu
  3. Daje im 2 tygodnie...będzie to piekło na ziemi!
Po wczorajszym babysittingu wybrałabym najlepiej opcję nr. 1. Niestety moja host mum nie dała mi jeszcze pieniędzy i nie wiem czy będzie mnie miał kto zawieść na dworzec.
Pokrótce! Chciałam wyłączyć xBox'a usłyszałam od najstarszego, że osobiście może mnie spakować i wystawić za drzwi jeżeli to zrobię! Potem przy kolacji było tylko gorzej! Usłyszałam, że marnuję jedzenie i wodę swoją obecnością. I że zjadam ich słodycze...zdarzyło mi się zjeść Magnum i paczkę chipsów no ukrzyżujcie mnie! Cały czas byli dla mnie nie mili. Ojciec dzieci przyjechał spóźniony. Jeszcze się mnie zapytał czy podoba mi się w Anglii. Odpowiedź brzmi podoba mi się w Anglii, ale nie podoba mi się w tym domu! Na prawdę czuję się tu szczęśliwa kiedy nie klęczę nad kiblem, który muszę wyszorować! Uwielbiam UK i nie mam zamiaru poddawać się i wracać do domu przez jakąś głupią rodzinę, która nie zna zasad tego programu!

13 mar 2014

30. Enjoy the show

A nie mówiłam?
Cały czas było spoko. Nawet zaczęłyśmy ze sobą normalnie rozmawiać i żartować. Jak na nią przystało cieszy się z cudzego nieszczęścia.

Może lepiej od początku
Mój dzień pracy rozpoczął się o 7.oo. Śniadanie, ubieranie, school run i takie tam.
Potem wzięłam się za ogarnianie pokoi, kuchni, pranie i prasowanie pościeli, żeby wyrobić się przed 10:30.
Czyli już mamy 3,5h o ile dobrze liczę!
Potem wyszłam na trochę. Wróciłam i trochę się pokręciłam. O 15.oo poszłam po Ch do szkoły i spędziłam godzinę mojego życia na placu zabaw pełnym infantylnych mamusiek dyskutujących o fitnessie, fryzjerze i zakupach on line. Następnie wróciliśmy do "domu" pomogłam jej gotować bo w końcu niczego nie robię tak jak by ona chciała. Gadałyśmy o głupotach i bardziej poważnych sprawach czyli o tym co bym musiała zrobić żeby "odesłała" mnie do Polski. Zaprowadziła chłopców na skałtów i wróciła do domu, nadal było normalnie. Wykąpałam małego, ogarnęłam syf w kuchni, zaczęłam odkurzać podłogi. W tzw międzyczasie ona poszła PIESZO po chłopców mimo tego, że powiedziałam jej o moich planach na wieczór. 19.10 wrócili do domu. Zrobiłam im przekąskę i poszłam pomóc poskładać rzeczy. Swoją drogą mój brat rocznikowo odpowiada R i sam składa swoje rzeczy, ale to jest inne wychowanie ;) Była już 19:23 zapukałam do jej sypialni i zapytałam się czy mogę już iść bo jestem umówiona. Ona zrobiła tą swoją minę! Już wiedziałam co zaraz się stanie, ale nie powiedziała jedynie z przekąsem:"Jeżeli wyjście ze znajomymi jest dla Ciebie ważniejsze od moich dzieci to IDŹ!". Powiedziałam, że jeżeli chce to mogę zostać, a ona :"idź i baw się dobrze". Jej ironiczny ton i uśmieszek sprawiły, że przez moją głowę przetoczyło się milion myśli. Wiedziałam co mnie czeka po powrocie. O 19:30 jednak zdecydowałam się na wyjście. Angielska pogoda zaskoczyła mnie na plus. Wróciłam po godzinie i natknęłam się na nią w kuchni. Jej wzrok wyrażał więcej niż 1000 słów. Przed rozmową z nią uratował mnie dzwoniący telefon. Ona tylko powiedziała SHIT i pobiegła odebrać. Ja za to szybko zamknęłam za sobą drzwi do mojego pokoju i starałam się nie wchodzić jej w drogę.
Podliczając godziny: 3,5 +4,5=8h (au pair plus może pracować maksymalnie 7h dziennie). Uwierzcie jeżeli chodzi o pracę to był jeden z bardziej lajtowych dni.  

Wiem, że jutro na 100% nic mi nie powie bo mnie bardzo potrzebuje...jedzie na noc do przyjaciółki i ktoś musi zostać od 12 do 20 w domu. Uświadomiłam ją dzisiaj pół żartem pół serio, że jak będzie odpieprzać maniany to wychodzę! Teraz się boi!
Wiem, że jeszcze mi to wypomni! Poczeka na stosowny moment :/

Nic pora iść spać...jutro czeka mnie praca bez przerwy od 7 do co najmniej 20 :(


12 mar 2014

29. Show must go on!

Nadaję nadal z mojej siedziby u rodziny H. Mniemy nadzieję że jak najszybciej się to zmieni. Desperate housewives zaczynają wariować. Pora na ewakuację. Co prawda moja się zdecydowanie uspokoiła po tym jak jej powiedziałam, że chcę odejść. Nawet zdaża się jej dla mnie gotowac...bo jem kolacje z chłopcami więc nie gotuje tylko dla mnie :P
Czuje jednak, że spokój długo nie potrwa. Tym razem nie będę patrzeć na sentymenty, dzieci i to czy zostanie sama z tym "burdelam" w swoim "Hotel'u Mama"(właśnie muszę wam pokazać tę wycieraczkę). 
Zdecydowałam, że chyba jednak wolę Londyński pośpiech i smog, niż plotki, intrygi, zaściankowość i czyste powietrze.
Jak by ktoś coś wiedział o normalnej rodzinie w Lodnynie szukającej au pair proszę o kontakt ;)

Na załączonym obrazku widać coś co doprowadza mnie do śmiechu każdego dnia! Całkowite przeciwieństwo tego co dzieje się w tej rodzinie, ale powiedzmy, że robi wrażenie. Przynajmniej na mnie zrobiło jak pierwszy raz zasiadłam na barowym krześle przy błyszczącym granitowym blacie! Myślałam, że jeżeli pani domu wyznaje te maksymy będzie super. W Jakiem byłam błędzie wiem dopiero teraz.

Rada nr. 1 Jeżeli widzicie kalosze (Huntery) wypucowane na błysk nawet nie rozpakowujcie walizki!

Żarty, żartami, ale przecież tak na prawdę to żyję i nie przejmuję się więcej jej złośliwościami typu : "Angela podać Ci ketchup do pizzy bo wy w Polsce jecie pizzę z ketchupem". Co ona wie o Polsce? Mogłabym się z nią kłócić, ale nie bardzo mi się chce i mam więcej obycia niż ona. Zresztą wiem, że karma wraca! 

.

Dzień za dniem staram się nie poddawać rutynie. Siedziec jak najmniej "w domu". Robić swoje i po prostu wychodzić!
Przy okazji zbieram pieczątki w Nero. Ostatnio dostałam kawę z serduszkiem :) W planie mam rozpoczęcie marszu. Dla własnego zdrowia! Tu jednak trzeba ogarnąć wygodne, a przede wszystkim ładne buty do biegania i  jakąś stylówę ;) Czyli Sport Direct może oczekiwać kolejnego zamówienia z mojej strony!


Dzień kobiet upłynął mi w miłym towarzystwie(!) na babskich zakupach. Znowu wydałam dużo siana, ale to nic!  Po coś się tu męczę! Nie mam czasu robic zdjęc. Sorry! Więc zobaczycie(znowu) jedynie buty xD Niestety młody podeptał mi je i "już nie są takie nowe" w ramach codziennej dawki złośliwości! Żebym zdawała sobie sprawę jaka jest moja pozycja w tym domu. 
KUPUJE BUTY NA DZIALE DZIECIĘCYM :D LOL!!


Dobra zaraz będę nadrabiać braki emocjonalne i informacyjne związane z waszymi blogami ;)
Dziękówka za wsparcie!!! 

4 mar 2014

28.

Wszytko zaczyna się układać. 

Moja host rodzina jest dla mnie przemiła, aż się chce rzygać! Nie wiem co jest grane, chwali mnie co chwila jak jakiegoś szczeniaczka!
Staram się spędzać z nimi minimum czasu. Cały weekend wolałam być po za "domem" bo ich towarzystwo przestało mnie satysfakcjonować. Nie mam w zamiarze siadać z nimi przy stole bo ma to dla mnie wymiar bardzo rodzinny. W tym tygodniu oszukali mnie na 10 funtów. Dała mi kasę w dwóch ratach i ponoć to ja nie pamiętam dobrze ile to było..."nie będzie się ze mną kłócić". Mniejsza wiem, że karma do niej wróci! Mam nadzieję, że jej kolejna "au pair" vel sprzątaczka nie będzie taka miła jak ja i od razu jej wygarnie.

To teraz opcje są takie:
  • zastępuję pewna Słowaczkę ok 14.04(nie bardzo chcę tyle czekać), ale jest pewność, że rodzina jest ok,
  • idę do rodziny, która potrzebuje au pair od 19 bądź 20.03, mieli do mnie email napisać, ale jeszcze się to ogarnie,
  • przyjaciółka host mum, mojej koleżanki potrzebuje au pair, ma się do mnie odezwać.

Tak czy siak wyprowadzam się od państwa H. Cały czas zastanawiam się czy dać im te dwa tygodnie. W sumie nie postępują ze mną w porządku, a jak znam tę wariatkę pewnie będzie szaleć i zrobi mi piekło z życia(ZNOWU).

Co do agencji! Do tej angielskiej już się nie odezwałam. Nie chcieli mi pomóc, a jeszcze zaszkodzili. Za to muszę powiedzieć, że Prowork stanął na wysokości zadania i starali się mi pomóc! Wzięłam sprawy w swoje ręce bo dużo łatwiej jest znaleźć coś na miejscu :)

Powróciłam z depresyjnego dołka!
Mimo tego, że nadal z nimi mieszkam widzę światło w tunelu! Zaczynam się znowu uśmiechać :)

1 mar 2014

27. Wojna polsko-brytyjsko-niemiecka!

CZWARTEK
Od rana była nie w sosie. 
W międzyczasie Kopciuszek porozmawiał z agencją na skype, wyprał i wyprasował. Miał czelność pojechać z koleżankami do miasta. Co zostało skwitowane bardzo wymownym spojrzeniem po przyjeździe C.   
Zadzwoniła do mnie i poprosiła żebym przygotowała pare rzeczy na obiad. Czyli włożyła łososia do "piekarnika" chodziło jej o grill i była na mnie zła, ale postanowiła się po hamować. Makaron też się na czas nie ugotował więc chodziła podminowana. Wzięła się za gotowanie chociaż świetnie sama sobie radzę. Zawsze mnie wyręcza. Zabrała chłopców na skałtów i pojechała do sklepu. Ja w tzw międzyczasie posprzątałam po
kolacji...mówiłam że 3/4 rzeczy muszę myc ręcznie? Wykąpałam najmłodszego, zjadłam swoją kolację, odkurzyłam kuchnię, jadalnie i korytarz no i oczywiście umyłam podłogę w pralni(bo koty cokolwiek to znaczy).
Zdążyłam przygotować przekąski dla pozostałej 2. Poszłam pomóc im pozbierać i pookładać rzeczy. Zaczęli brać prysznic. Więc pomyślałam, że jest grubo po 19 i mogę się ulotnić i zrobiłam zdecydowanie więcej niż 7 godzin. Nic bardziej mylnego! Przyleciała do mnie po 10 minutach i się zaczęło. Tym razem to ja wiodłam prym ;) Powiedziała, że jej nie pomagam i że nie robię niczego tak jak robiła Dora. Musi mi wszystko mówić...cokolwiek to znaczy. Ja na to, że chyba trochę za dużo ode mnie wymaga i że nie mówiłam nic z grzeczności. Ona: jak mi się nie podoba to chyba powinnam zmienić rodzinę! Powiedziałam, że właściwie to bardzo mocno się nad tym zastanawiam. Nie ma sensu żeby ja się denerwowała i popadała w depresję, a ona irytowała. I że nie był to perfect mach. Wtedy ją zatkało. Od razu zmieniła zdanie i ton.
Powiedziała, że chyba ją teraz nie zostawię. Ja, że nie zamierzam zrobić tego akurat w tym momencie, ale się zastanawiam i dam jej trochę czasu na znalezienie nowej dziewczyny. Bo mam dość. Wtedy C doszła do wniosku że może jednak za dużo wymaga i jest trochę nie fair wobec mnie bo D była z nimi prawie 3 lata(2,5 jako au pair i 0,5 dochodziła po szkole). Jak zaczynała też nie robiła wszystkiego idealnie. Po takim czasie nie musiała ją o nic prosić i rozumiały się bez słów. Stanęło na tym, że następnego dnia miałyśmy iść do biura z winem  i pogadać :/ Miałam plany na wieczór, ale spoko. Nawet je odwołałam! 
Miałyśmy wszytko to zorganizować i opisać(6 tygodni prosiłam ją o listę obowiązków). 
Poszłam się przejść, przemyśleć i zapalić! Tak...ZAPALIĆ! Znowu palę co mnie wcale nie cieszy :/
To tak w telegraficznym skrócie! Decyzja już zapadła!!
PIĄTEK
Od rana była tak miła, że aż mnie mdliło. 
Odrobiłam swoją pańszczyznę. O 13 wzięłam prysznic i zaczęłam szykować się na piłkę nożną. Przyjechała C., miała problem z tym, że zastała mnie na malowaniu paznokci. Powinnam przecież nosić siaty do kuchni. Potem rozmawiała z koleżanką przez telefon, mówiła że miała paskudny tydzień i zaraz jej opowie. Zabrała swój tyłek w rozmiarze xxs i poszła do wcześniej wspomnianego biura. Obrabiała mi dupę! Jak miło...okazało że wszystkim się użala jaka to jestem messy i not perfect! Przepraszam, że nie wkładam łyżek do szuflady w idealnych kupkach i nie robi mi różnicy jak leży sałata w lodówce. Uważam, że życie jest za krótkie żeby się tym przejmować! Ogarnęłam strój sportowy i poszłam na football. Było strasznie zimno. Pogadałam z taką węgierką. Nie mogła uwierzyć w to co mówię. Znała moją poprzedniczkę i okazało się że D miała tygodniowo 30 funtów więcej. Nie dziwię się że nie narzekała. W końcu robiła tu za "matkę" przez prawie trzy lata. Wróciłam z treningu, moja host mum robiła kolację, miała opóźnienie ponad godzinę, ale to szczegół.
Do rozmowy w końcu nie doszło! Wyślizgnęła się, a ja byłam zbyt zmęczona po 10h pracy. Później słyszałam tylko, że nadawała w kuchni mojemu hostowi. On jej powiedział daj spokój ona jest tu tylko 6 tygodni.
Myśli, że jak będzie dla mnie jeden dzień w tygodniu miła to jej wybaczę.
ZNOWU NIE DAŁA MI KIESZONKOWEGO!
Dostałam pare ofert z Proworku, muszę je poczytać i się zastanowić. Nie chcę się znowu wkopać.
SOBOTA
Z braku towarzystwa poszłam sama do miasta. Wcześniej byłam u chorej O, żeby dała mi listę zakupów. 
Poszłam do kościoła. Może wyda Wam się to głupie lub infantylne, ale poszłam się pomodlić. Potem małe jedzeniowe zakupy dla mnie. Łażenie po sklepach. W końcu poszłam do Waitrose, żeby kupić to o co O mnie poprosiła. Kogo musiałam spotkać? Mojego hosta z Ch. i A. Połaziłam jeszcze po sklepie i poszłam do kasy. Oni znowu tam byli. Gadka szmatka i mój host zapytał się "Czyli polskie au pair są najlepsze tak?". O mój Boże miałam ochotę go zdzielić w pysk. Wiedziałam, że jest złośliwy! Czułam to! Zna historię tylko z jednej strony więc niech ssss...spada! Powiedziałam "Nigdy tak nie mówiłam i nie wydaje mi się żeby były najlepsze".
Byłam tak wkurzona, że poszłam na zakupy ubraniowe. Wydałam 23 funty, ale już mi lepiej. Wracam, a on do mnie :"Mogłem Cię podwieźć silly lady". Ja powiedziałam, że jest tak ładna pogoda, że aż żal wsiadać w auto.
Nie jem z nimi kolacji....o nie! Wychodzę wieczorem to sobie coś kupię! Mimo tego, że C tu niema, nie chcę siedzieć z nimi przy stole!
W niedzielę mam babysitting! :/