26 sty 2014

16. Oj dzieje się....dzieje

Trochę dużo w jednym czasie.

Po pierwsze bardzo schudłam. Nie koniecznie wiem jak, ponieważ jem tyle samo co w Polsce. Tylko w "naszym domu" wszystko jest organiczne. Tak się mieszka z dietetykiem pod jednym dachem. W sumie nie mam porównania bo nie stałam jeszcze na wadze, ale jak dzisiaj dzwoniłam na skype do rodziny to moja mama powiedziała tylko "Wow co się stało?"

Po drugie poznałam tutaj wspaniałe osoby. Moja host rodzinka jest bardzo miła strasznie się starają bym czuła się jak w domu. Nie oszukujmy się, nigdy nie poczuję się jak w domu :) Jestem zbyt związana z moją rodziną. Codziennie uczę się od rodziny H i oni ode mnie. Jeżeli to jest wgl możliwe to czuję, że mój angielski teraz jest lepszy niż np. tydzień temu. Zaczynamy się do siebie przyzwyczajać, więc wszystko zmierza w dobrym kierunku ;) Cieszę się bardzo że mam koleżankę (polkę) po drugiej stronie ulicy. Zawsze możemy wyjść na chwilę ;) Wczoraj byłyśmy w prawdziwym angielskim pubie.


Pierwszy tydzień nie należał do najlepszych. Żebyście mnie źle nie zrozumiały(li) pierwszy tydzień nigdy nie jest usłany różami! To są dla was obcy ludzie :) W środę miałam gorszy dzień, turbo homesick, babysitting, zbiłam kubem hostki. Ogólnie miałam dosyć wszystkiego. Nawet przez chwilę płakałam, ale wzięłam się w garść. W tej chwili jestem na prawdę bardzo szczęśliwa.
W Polsce jest zima, ja mam 10 stopni i zaczynają kwitnąc krokusy. Wiosenna pogoda zawsze pozytywnie nastraja mnie do życia.


Dobra teraz trochę piłkarsko :P Nic dziwnego, że Anglia dostała się na mundial w Brazylii, a my nie. Treningi piłkarskie są bardzo fajnie zorganizowane. Nikt się nie nudzi. No chyba, że au pair czekająca godzinę na ławce, aż to wszytko się skończy :)


Mam za sobą bardzo ciężki dzień ;)
Później napiszę coś bardziej konstruktywnego!
Angela

2 komentarze:

  1. Chyba też bym pomieszkała z takim dietetykiem i schudła przez samo życie :)
    zazdroszczę tej wiosny, też ją uwielbiam i czekam na nową energię, którą przyniesie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsze dni są zawsze najgorsze. U mnie wciąż, kiedy zaczynam coś nowego, nieznanego, najpierw jest entuzjazm (przez chwilkę), a potem w zderzeniu z rzeczywistością takie kompletne załamanie, często i łzy. Ale nie wolno się poddawać i super, że dajesz radę. Niech ta wiosna nastroi Cię pozytywnym myśleniem ! :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń