30 sty 2014

17. Angielskie Wisteria Lane....czyli jak się żyje w Farnham

Co u mnie słychać?
Przeżyłam pierwsze dwa tygodnie :) Cóż za wyczyn.
Wszytko w jak najlepszym porządku. Wcale się nie nudzę :) Aktualnie wypoczywam, żeby nie wchodzić w drogę rumuńskiej ekipie remontowej. Jedziemy na zmianę z moją hostką na mopie i na szmacie. Kurz jest wszędzie :/
Wieczorami jestem bardzo zmęczona, ale dzieciaki są cudowne.
Mój pięciolatek woła mnie codziennie przed zaśnięciem i chce żebym go przytuliła :) Gdy odprowadzam go do szkoły chwyta mnie za rękę. Dobrze się razem bawimy.
Dzisiaj rano usłyszałam od mojej hostmum, że podjęła najlepszą decyzję wybierając właśnie mnie!! 

Z Farnham nie jest daleko do Londynu. Mieszka tu dużo osób na co dzień pracujących w stolicy. To mit, że w mniejszych miastach mieszkają biedniejsi ludzie. My tu mamy swoje własne Wisteria Lane. Czuję się jak bym grała w Gotowych na wszytko :P Tu wszystkie mamusie są FIT. Odprowadzają swoje pociechy do szkoły i biegają w grupkach ze swoimi białymi iPhonami ;) Domy są ładne, ogródki wypielęgnowane. Żyją londyśkiem trybem życia w małym miasteczku. Normalnie Brytyjska wersja Desperate Housewives.


Angela 

26 sty 2014

16. Oj dzieje się....dzieje

Trochę dużo w jednym czasie.

Po pierwsze bardzo schudłam. Nie koniecznie wiem jak, ponieważ jem tyle samo co w Polsce. Tylko w "naszym domu" wszystko jest organiczne. Tak się mieszka z dietetykiem pod jednym dachem. W sumie nie mam porównania bo nie stałam jeszcze na wadze, ale jak dzisiaj dzwoniłam na skype do rodziny to moja mama powiedziała tylko "Wow co się stało?"

Po drugie poznałam tutaj wspaniałe osoby. Moja host rodzinka jest bardzo miła strasznie się starają bym czuła się jak w domu. Nie oszukujmy się, nigdy nie poczuję się jak w domu :) Jestem zbyt związana z moją rodziną. Codziennie uczę się od rodziny H i oni ode mnie. Jeżeli to jest wgl możliwe to czuję, że mój angielski teraz jest lepszy niż np. tydzień temu. Zaczynamy się do siebie przyzwyczajać, więc wszystko zmierza w dobrym kierunku ;) Cieszę się bardzo że mam koleżankę (polkę) po drugiej stronie ulicy. Zawsze możemy wyjść na chwilę ;) Wczoraj byłyśmy w prawdziwym angielskim pubie.


Pierwszy tydzień nie należał do najlepszych. Żebyście mnie źle nie zrozumiały(li) pierwszy tydzień nigdy nie jest usłany różami! To są dla was obcy ludzie :) W środę miałam gorszy dzień, turbo homesick, babysitting, zbiłam kubem hostki. Ogólnie miałam dosyć wszystkiego. Nawet przez chwilę płakałam, ale wzięłam się w garść. W tej chwili jestem na prawdę bardzo szczęśliwa.
W Polsce jest zima, ja mam 10 stopni i zaczynają kwitnąc krokusy. Wiosenna pogoda zawsze pozytywnie nastraja mnie do życia.


Dobra teraz trochę piłkarsko :P Nic dziwnego, że Anglia dostała się na mundial w Brazylii, a my nie. Treningi piłkarskie są bardzo fajnie zorganizowane. Nikt się nie nudzi. No chyba, że au pair czekająca godzinę na ławce, aż to wszytko się skończy :)


Mam za sobą bardzo ciężki dzień ;)
Później napiszę coś bardziej konstruktywnego!
Angela

21 sty 2014

15. "You can be my friend"


Pół żartem pół serio. Z dużą rezerwą :) 

Poprzednia au pair mojej rodziny odeszła wczoraj wieczorem. Jak zamknęły się za nią drzwi R(lat prawie 9) mówi "Teraz Angela będzie wodzem. Sooooo cool". Nie wiem czy mam się bać czy cieszyć, ale na razie jest bardzo sympatycznie. Chłopcy starają się jak mogą. Uczą się polskiego LOL. Jak zaczynam jeść mówią zawsze "Smaszlego" :) To miłe bo tu nikt nie życzy innym dobrego posiłku. No i R zamiast epic mówi teraz EPICKI.
Mały problem jest z Ch(lat 5). Poprzednia au aupair traktowała go jak by miał 2 latka. Karmiła, myła mu zęby i wycierała tyłek. Teraz jak jej niema potrafi to wszytko zrobić sam. Dzisiaj rano było wszytko ok. Pomogłam mu się ubrać, zrobiłam whaleface(czyli rurkę z języka) śmieje się wtedy jak opętany. Potem zaczęły się fochy: nie będę ćwiczył literek, nie będę grał na pianinie, chcę oglądać bajki. W tym domu są chyba 4 telewizory i włączony jest tylko jeden pół godziny dziennie. Chyba, że jest weekend. Matka zabrała R i A do szkoły, młody dalej nie dawał za wygraną. Siedział w pokoju telewizyjnym(tak posiadamy taki na stanie) i w końcu powiedział : "I don't like you anymore. Go away!". Ja na to: Ok jak chcesz, zabrałam piloty i wszyłam z pokoju. Matka wróciła i myślała, że dałam się przerobić. Pochwaliła mnie za moją postawę i powiedziała, że teraz może obejrzeć bajki. Nooo tak bo zmusiłam go do pianina :) Po szkole było jak na karuzeli, raz dobrze, a raz masakra. W końcu po kąpieli jak nikogo nie było w domu zaczął ze mną rozmawiać. Przeczytał książeczkę i mógł obejrzeć bajkę. Gdy ogarnęłam "wieczorne sprawy", przyszłam do niego i usiadłam na kanapie. Zaczęłam z nim żartować. W końcu powiedział "Ja jestem tym niebieskim smokiem, ty żółtym. Możemy być przyjaciółmi" :)

Mam teraz angielski numer telefonu. Mam 1G internetu, 400smsów, 100 minut+ bonusowe 67 przez dwa miesiące :) za jedyne 10 funtów :)
Paragon ze sklepu z komórkami rozbawił mnie bardzo :)


Przepraszam, że nie jestem w stanie odpisywać na wszystkie wasze komentarze. Bardzo doceniam zainteresowanie :) Nie mam czasu bo jak nie pracuję, to jestem w terenie i eksploruję okolicę. Jest tu naprawdę pięknie, las, jeziora i te sprawy. Powietrze wyczuwalnie czystsze od londyńskiego. A to tylko 50 km dalej!
Dobra wracam do "mojego" Harrego Pottera. Ambicja nakazała mi przeczytać to w oryginale. Z resztą dobrze jest czytać książki bo uczysz się poprawnej składni :)
Kwiatek od mojej hostki. W jadalni stoją żonkile bo wie, że je lubię.



Koniec przekazu!!;)
Angela 

19 sty 2014

14. Pierwszy weekend

Weekedny jak wszystkim powszechnie wiadomo są wolne!!

Wczoraj byłam z polskimi au pair's w Cafe Nero. Nie widziałam, że będą również dziewczyna z Holandii i Słowacji, ale spoko. Nie czułam się zbyt pewnie ponieważ dwie z polek ukończyły filologię angielską. Mówią świetnie więc zanim się przemogłam wracałyśmy do domu.Jedna z nich powiedziala :Angela pieprz to! Mów do nich nawet jeśli nie będzie to w 100% dobrze bo nigdy Cię nie polubią i będziesz nieszczęśliwa. W sumie dzięki nim przełamałam pierwsze "lody", zjadłam z nimi wspólną kolację, pomogłam posprzątać i rozmawiałam z nimi przez dłuższą chwilę.
Teraz będzie komplement mojego życia!!! UWAGA!! Moja hostka powiedziała "Jak na osobę, która przyjechała trzy dni temu z Polski i nigdy nie była w Anglii mówisz bardzo dobrze."
Dziewczyny jechały dzisiaj do Londynu, ja nie bardzo chciałam trochę ze względu na pogodę, no i nie dostałam mojego zwrotu za bilet lotniczy jeszcze. Umówmy się Londyn nie jest najtańszy. Przykładowo pizza kosztuje ok 10 funtów.

Chłopcy mieli dzisiaj rano iść na rugby, ale jest strasznie mokro więc trener odwołał trening. Moja hostka wpadła na pomysł, że pokażą mi pare rzeczy w Londynie. W sumie z samochodu widziałam z grubsza WSZYSTKO! Taki wyjazd integracyjny. Najpierw poszliśmy do Sea Life London Aquarium. W życiu nie widziałam tak wypasionego oceanarium. Wrócę tam na 10000%. Potem kawa i snaks. Następnie London Eye. Postaliśmy w kolejce jakieś 30 minut. Mimo mojego lęku wysokości wskoczyłam do "jajka" i jazda! Zjedliśmy lunch w Pizza Expres. Masakra dostałam przypalony makaron, mój host dostała swoje danie 15 minut przed nami. Ogólnie cały czas było coś nie tak :P Dzień zaliczam zdecydowanie do udanych :)














Angela

18 sty 2014

13. WELCOME ANGELA :)

Szybki post prosto z mojej nowej siedziby w deszczowym Farnham.

Zmieściłam się w 19,2kg bagażu. Zniszczyli mi walizkę na lotnisku, facet wpychający na siłę swój  podręczny zmaltretował mojego laptopa i tablet.  Lot był masakryczny, długi, męczący i głośny(to zasługa trójki nadpobudliwych dzieci siedzących za mną). Jedynym plusem jest to że dotarłam cała na miejsce :) Potem tylko jedyne 1,5 godziny jazdy autem.



Co do rodziny. Są bardzo sympatyczni, przynajmniej na chwilę obecną. Zużyłam pokłady angielskich słówek na dzień dzisiejszy. Chłopcy są śmieszni tylko jeszcze musimy znaleźć "wspólny język". Idzie nam dość opornie, ale jestem dobrej myśli. Poprzednia au pair rodziny H wprowadza mnie w tajniki prac domowych. Zdecydowanie myślałam, że au pair ma mniej pracy. Dom jest bardzo duży, w sumie się tego nie spodziewałam. Mój pokój jest dosyć mały, ale bardzo dziewczęcy. Mam własną łazienkę z olbrzymim prysznicem i turbo wypasionym lustrem.
Dzisiaj wybywam na kawę z dziewczynami bo czeka mnie ciężki tydzień.We wtorek jedziemy załatwić mój angielski telefon i kurs językowy :)

Czy mówicie do swoich hostów po imieniu? Moi na to nalegali żeby tak było.

Pozdrawiam ciepło w ten deszczowy i ponury poranek
Angela


13 sty 2014

12. Odmóżdżenie!!!


Dzisiaj bez zbędnego biadolenia. Zafundowałam sobie odmóżdżanie bo jak za dużo myślę to nie mogę spać po nocach :P

Walizka wstępnie spakowana :)



Muzyczka :))




Pokochałam ponownie :P 

"Ale coś Ci powiem w sekrecie. Tylko wariaci są coś warci." :))

Angela

12 sty 2014

11. Farnham to nie koniec świata :) + Zdjęcia z Norwegii

Dwa dni temu dostałam email od agencji w UK, która ma mnie pod "skrzydłami". Przesłali mi kontakt do wszystkich au pair w okolicy. Zauważyłam pare polek więc szybko napisałam do nich wiadomości. Bardzo sympatyczne dziewczyny. Ponoć dużo zwiedzają, jeżdżą na wycieczki i są "jedną wielką rodziną" :) Czyli idealnie! Do Londynu jest na rzut kamieniem, dziewczyny akurat dzisiaj tam jechały.

Szczerze nie żałuję, że zdecydowałam się na szukanie rodziny poprzez agencję. Jestem przynajmniej pewna, że nikt mnie nie oszuka i nie sprzeda mojej nerki!! Nie ukrywam, że szukałam na własną rękę, ale jakoś nie chce mi się wierzyć w 500funtów tygodniowo. Oszustów jest strasznie dużo.

Wczoraj była u mnie Ola(moja przyjaciółka). Wypiłyśmy trochę wina. Było mega pozytywnie. Stan poranny uczczę minutą milczenia.

Teraz trochę zdjęcia z Norwegii. Koniecznie muszę tam w niedalekiej przyszłości wrócić :)






Piłkarsko-meczowa blondyna na hardcorze




Aaaaa no i jeszcze Mój ulubiony vlog z USA dziewczyny są niesamowite :)

Angela

9 sty 2014

10. Odliczamy....został tydzień


Za tydzień będę już w UK!!!!

Po ponad trzech miesiącach oczekiwania jestem strasznie podekscytowana.
Leciałam nie raz samolotem, więc to dla mnie żadna nowość. W sumie zawsze jestem super nakręcona przed lotem. Chyba powinnam zostać stewardessą :P

Moja host rodzina jest (przynajmniej na chwilę obecną) super. Strasznie się o mnie martwią i chcą utrzymywać ze mną stały kontakt. Dostaję średnio dwa email'e w tygodniu. Chcą żeby wszytko było ok, więc ich ostatnia au pair będzie przychodziła pokazać mi jak to "działa". Wprowadzi mnie w to jak wygląda dzień rodziny H i pokaże mi miasto. Bardzo sympatycznie z ich strony.

Dzisiaj spędzałam czas z moją Zuzią(chrześniaczką). Gwiazda lat 2,5 doszła do wniosku, że leci ze mną "mucholotem". Na pytanie co będziemy robić razem w UK odpowiedziała dość pewnie "Bawic się w kulki!" Uwielbiam dzieci. Mają ten swój mały świat i nie przejmują się niczym. Poszłyśmy na spacer do parku, a potem ostatni raz odwiedziłam dzieciaki w przedszkolu,  w którym pracowałam. Później Zuza pomagała cioci się pakować. W sumie większość rzeczy już trafiła do walizki :)

Doszłam do wniosku, że nie będę się ze wszystkimi żegnać bo nie jadę za ocean i będę miała niecałe dwie godziny lotu do domu. Zawsze możemy się spotkać jak przyjadę.

Chyba na dzisiaj to tyle.
Żałuję tylko, że nie wyjechałam we wrześniu bo mogłabym się teraz starać o summer au pair w Hiszpanii.
W październiku mogłabym zacząć studia w UK. Ostatnio zastanawiam się nad grafiką komputerową. Uzupełniało by to mój dyplom dekoratora wnętrz :) Nie chce mi się iść na architekturę jak i tak mam zamiar zając się interior design'em w życiu.

Koniec przekazu :) 
XOXO
Angela


4 sty 2014

9.

Jezu jesteście kochani. Licznik wyświetleń wariuje, obserwujących też przybywa. Fajnie by było jak byście się podzielili ze mną swoimi przemyśleniami ;)

Dzisiaj zaczęłam przymiarki do pakowania. Pozbywałam się rzeczy, których nie potrzebuje. Spakowałam to co zostawiam do dwóch pudeł. CAŁE MOJE ŻYCIE!! Jednego małego na książki i drugiego większego. W tym ostatnim spoczął między innymi mój "cenny" dokument ukończenia studiów licencjackich z pedagogiki. Teraz zdaję sobie sprawę, że nigdy nie chciałam  zaczynać, a co gorsza kończyć tego kierunku. Co ja bym mogła za tę kasę? Jedynym plusem jest to, że poznałam wspaniałych ludzi.


Zobaczcie co znalazłam!! To pierwszy obrazek jaki dostałam w przedszkolu. 
Ja i Oliwka :) 

Gdybym w 2009 czy 2010 wiedziała o programie au pair pewnie dzisiaj byłabym w innym miejscu i na innym etapie życia. Jest jak jest...nigdy nie jest za późno żeby coś zmienić! Tego się będę trzymać :)
Pozytywne myślenie przede wszystkim.


Jak macie ochotę poczytać coś z innej beczki to blog mojej koleżanki DIANY :)

Angela

1 sty 2014

8. Happy New Year!!!!



Zostało mi 15 dni do wyjazdu! Zaczynam się lekko denerwować. 16.01 będę już na miejscu. Teraz tak naprawdę w moim życiu zacznie się maraton. Nie mam jeszcze karty Euro. Skleroza nie boli. Tyle do zrobienia, a tak mało czasu.

Jeżeli chodzi o podsumowanie roku. Zdecydowanie nie był to najlepszy, ani najgorszy czas w moim życiu ;) Gdybym we wrześniu (zgodnie z planem) wyjechała to mogłabym go zaliczyć do tych bardziej udanych!

Nowy Rok jest zawsze okazją do rozpoczęcia wszystkiego od nowa, więc mam nadzieję że uda mi się dokonać wszystkiego co zaplanowałam. Na razie żyję bez fajek już prawie dobę i jest bardzo ciężko!

Nie będę przynudzać, bo jutro mój tata wraca do "Krainy Lodu"! A Johnnie od wczoraj stoi w lodówce ;)



Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku :**


Song na dziś!


Angela